One mówią o mnie, że jestem ze wsi. Nie żeby to było dla mnie obraźliwe, ale wolę określenie „z prowincji”. Do Bydgoszczy przyjechałem PKSem w kieszeni Zośki. Wtedy jeszcze nic nie rozumiałem. W głowie miałem jedynie jedzenie i zabawę, jak każde kocie dziecko. Dorastałem w różnych gabinetach, poczekalni, laboratorium i rejestracji. Który kot oprócz Prezesa może to o sobie powiedzieć? Miałem kontakt z setkami psów i kotów i podobno wyrosłem na niezłego łobuza. Weekendy spędzam na łonie natury żebym mógł się w pełni realizować i nieco „spuścić powietrze”. Bardzo lubię te weekendy. Lubię też swoją pracę, swoich ludzi, klientów… no i oczywiście Prezesa, bo to mój najlepszy kumpel – jest prawie jak brat. W tajemnicy zdradzę wam, że od czasu do czasu sypiam z szefową. 🤫🤭